~
- Dark... Patrz...- pokazałem miejsce gdzie ślady kopyt i ludzkich nóg zbiegały się. I wtedy naszym oczom ukazał się orszak ludzi na zwykłych koniach. A pomiędzy nimi... Afrodyta, białe pegaziątko... i nasze dzieci! Poczułem ulgę oraz nienawiść do ludzi. Zabiegłem im drogę. Oni się mnie przerazili, puścili liny i Afrodyta dostała pole do walki. Ja naskoczyłem na wartowników prowadzących orszak.
I wtedy rozległ się huk, a ja poczułem ból w okolicy brzucha. Nie przeszkodziło to mi jednak w zadaniu celnego ciosu. Strażnicy spadli z koni i zostali stratowani. Afrodyta zajęła się resztą, a Dark przytuliła się do dzieci i zaopiekowała małym pegazem. A ja stanąłem na uboczu nie mogąc złapać oddechu.
<Dark?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz