niedziela, 29 czerwca 2014

Od Almery do Infinity- Żałoba i pogrzeb Darkness

Flame (z przymusu) zapoznał mnie ze stadem i wszystkimi koniami. Potem już poszedł. Zostałam tylko ja i ciało Darkie. Poszłam do naszych grabarzy i poprosiłam ich o znalezienie jaskini by pochować Darkie. Po pół godziny wrócił Infinity i powiedział, że już znaleźli taką jaskinię. Rozejrzałam się i postanowiłam, że tu pochowam moją ukochaną siostrę. Flame przywołał jakiegoś gwiezdnego kapłana. Poszłam z grabarzami po wybór trumny. Wybrałam oszkloną by każdy mógł ją zobaczyć. Odbył się pogrzeb. Flame nie płakał. Był bardziej zszokowany. Siedział tylko ze swoją żoną i synem w bezruchu. Ostatnia poszłam pożegnać się z Darkness ja. Położyłam na jej trumnie bukiet niebieskich róży. Były całe od moich łez. Powiedziałam do Darkness:
-Nie zapomnę cię nigdy moja kochana siostrzyczko. Przepraszam, że mnie przy tobie nie było gdy tego potrzebowałaś. Jeszcze się ze wszystkimi policzę! Zobaczysz!
Wróciłam na swoje miejsce. Wszyscy się później rozeszli. Zostałam tylko ja i Infinity.
-Wszystko ok Almera?
-A jak myślisz? Nie mam nikogo... moja siostra umarła mi na rękach, widziałam jak zabijają moją rodzinę, zabili mi dzieci i męża... I ma być wszystko dobrze?
- Darkness na pewno jest szczęśliwa...
- W stadzie naszych rodziców wierzono, że jeśli ktoś umiera to zamienia się w gwiazdę i szuka innych swoich bliskich co umarli.
Podniosłam głowę i spojrzałam w rozgwieżdżone niebo. Zobaczyłam tam ducha.
 
-To na pewno Darkness, uwierz mi  Almera....
-Mam taką nadzieję, że to ona...

<Infinity?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz