Spojrzałem na Afrodytę.
- Ty naprawdę pozwalasz bawić się swojemu dziecku, ze mną?
- Tak.
Podszedłem do źrebaka. Dotknąłem jego boku.
- BEREK!- krzyknąłem i zacząłem biec w stronę wody. Z łatwością przeskoczyłem w najwęższym miejscu. A maluch pobiegł do feniksa.
Gdy ptak zaczął lecieć w moją stronę wzbiłem się w powietrze. Nic mnie nie pokona w locie!
Po jakichś piętnastu minutach, zrezygnowany feniks podleciał do Afrodyty i dotknął ją.
<Afri?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz