Przeszukaliśmy całą stajnie , lecz mojego ukochanego tam nie było . Zdziwiłam się kiedy zobaczyłam Voliego samego w boksie.I co ja miałam zrobić ? Dzieci samych nie zostawię , nie ma z kim zostawić no a przecież ich ze sobą nie wezmę !Flame raczej sam nie przyjdzie... Cóż musiałam coś zrobić. Musiałam powierzyć dzieci jedynej osobie jakiej ufałam prócz Flame'a. Zostawiłam je Virioo. Na tyle znała swego brata , że wiedziałam , że nie ruszy się z dzieciakami nigdzie i będzie ich bronił nawet za cenę własnego życia.
-Spokojnie siostra , ze mną się nic im nie stanie.
Uspokajał mnie przed moim odejściem. Ruszyłam w drogę. Wyczułam zapach mojego ukochanego i ruszyłam w kierunku jego źródła. Dotarłam do jeziora . Tam ślad się urwał. Poczułam swąd zwierząt morskich. Potrząsnęłam łbem.
-Durna woda...
-Durna lawa...-Zawtórował mi jakiś głos prawie niesłyszalnym szeptem.
Zdziwiłam się. Szept dobiegał z... jeziora ? Podeszłam to tafli wody i się jej przyjrzałam. Nagle zamarłam. Zobaczyłam na środku jeziora Flame'a przywiązanego do czegoś a wokół nie pływała niby uwodzicielsko klaczka z ogonem delfina.Wpadłam do jeziora. Czułam , że woda parzy mnie niczym trucizna.Klaczka spojrzała na mnie przerażona i uciekła.
<Flame? Brak weny)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz