Zabraliśmy dzieci ze sobą do gwiezdnego królestwa.Zostawiliśmy je u Rafaela, bo sądzę że dworzanin nigdzie z nimi nie poleci.
~
Gdy kończyliśmy kolację, coś zaczęło "mówić" w moich myślach. Tym razem, słyszałem go wyraźnie. To był Fire. Wstałem i zacząłem mówić do powietrza.
- Teraz jest czas, byś dał mi obiecane moce!- usłyszałem krzyk za sobą. To on. Przyszedł po mnie.
- Co żeś mu dał?!- krzyknęła z rozpaczą Dark.
- Swoje moce.- odpowiedziałem z udawanym spokojem. Ten bóg przecież, groził śmiercią mojej rodzinie.
- Pamiętaj, Mykosiu, że do mocy zaliczają się również skrzydła!- potwór podszedł do mnie.
- Bierz wszystko, byle byś zostawił moją rodzinę w spokoju.
- A wiesz może jak ja przejmę te moce? Nie? *śmiech* To słuchaj. Bogowie czerpią moc z ofiar. TY będziesz moją ofiarą! *śmiech* A teraz, koniku, połóż się ładnie.- powiedział. Wyciągnął nóż zza siebie, był on dokładnie taki, jakim Dark zabiła siebie. Srebrny sztylet.
Dziwna moc złapała mnie za gardło. Nóż był coraz bliżej mnie, gdy Dark kopnęła Fire'a w bok. Wtedy dostał szału i skupił się na niej.
<Dark? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz